Tureckie Towarzystwo Turystyczne Koło Turystyczne Z historii Koła Nasz region Nasz śpiewnik Sekcja żeglarska Linkownia Kontakt
startuj z nami  |  dodaj do ulubionych   
Koło Turystyczne
  Ponad dziesięć lat na szlaku
  Aktualności
  Relacje
  Imprezy
 Relacje

Z rajdu pieszego do Dobrej (albo jak kto woli do Dobry)

W dniach 9-10.02.2005r. odbył się kolejny rajd pieszy organizowany przez KołoTurystyczne, działające przy turkowskim Liceum. Tym razem celem rajdowiczów była Dobra - miejscowość już z samej nazwy zachęcająca do odwiedzin. Mimo że był to rajd zimowy, to nie spotkała nas po drodze żadna lawina ani też nie utknęliśmy w śnieżnych zaspach :-)

 

Rajd zaczęliśmy w samo południe zbiórką przed Liceum. Licealistom towarzyszyli jak zwykle koledzy (w postaci jednego przedstawiciela :-)) z Zespołu Szkół Technicznych, grupa z Kaczek, a w tym roku dołączyła do nas także niemała gromada młodszych rajdowiczów z Gimnazjum nr 1. Tradycyjnie na początku krótka przemowa wodza Wojciechowskiego, który już na wstępie zaproponował, że byłoby ciekawie, gdybyśmy się zgubili, pozowanie do pamiątkowej sesji zdjęciowej przed tłumem fotoreporterów i wyruszamy w rajd pieszy...autobusem :-) Tak, tak - to właśnie autobusem mieliśmy pokonać pierwszy odcinek trasy. Autokar nie mógł oczywiście za jednym zamachem zabrać wszystkich chętnych (a było nas około sześćdziesiątki), toteż wywoził rajdowiczów w nieznane w dwóch turach. Ci, którzy dostali się do niego jako pierwsi, stanowili grupę I, reszcie przypadło zaszczytne miano grupy II. Po krótkim czasie jazdy znaleźliśmy się nieopodal zbiornika wodnego „Przykona”, skąd po krótkim turnieju w postaci rzutu beretem ochoczo ruszyliśmy w drogę. Po przebyciu kilku kilometrów zdobyliśmy nawet pierwszy szczyt :-) - Smulską Górę, będącą (jak nas później uświadomił wódz Wojciechowski) pozostałością po dawnej osadzie; zrobiliśmy dłuższy postój, podczas którego nasze żołądki napełniły się „suchym prowiantem i mokrym piciem”. W trakcie rozwiązywaliśmy w grupach krzyżówkę turystyczną i wykonywaliśmy inne zadania zaplanowane przez wodzostwo specjalnie dla nas, m.in. obliczanie wysokości względnej Smulskiej Góry czy też strzelanie szyszkami (do dzików!). Tak oto mijały kolejne godziny rajdu, a na pytanie, ile jeszcze marszu przed nami, padała niezmienna i jakże optymistyczna odpowiedź wodza Gomółki: piętnaście minut! (...bez dwóch godzin). No więc dalej pokonywaliśmy bezdroża, droża, lasy, pola, góry... Gorzej było z pokonaniem własnego zmęczenia, coraz bardziej dającego się niektórym we znaki. Mimo to dzielnie maszerowaliśmy dalej, kierując się mapą, choć czasem zbaczaliśmy nieco z zaznaczonej trasy i za radą naszych wodzów szliśmy na skróty (Czy inni też odnieśli wrażenie, że to było dwa razy dalej?) Gdy zapadł zmrok, nikt już nie patrzył w mapę, bo przecież po co, skoro ma się wodza Bartczaka, kierującego się ułożeniem gwiazd :-). W ciemnościach szło się jeszcze trudniej, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Niektórym szczęśliwcom, którzy nie widzieli lodu na drodze, dane było nawet oglądać gwiazdy z pozycji leżącej :-), zarówno te na niebie jak i te wirujące wokół własnej głowy (morał: lód jest śliski, a buty często wywrotne) W końcu ok. godz. 19:00 przekroczyliśmy próg szkoły w Dobrej. Uczestnicy grupy II dołączyli do kolegów z grupy I, którzy niemalże dwudziestokilometrową trasę zakończyli trochę wcześniej. Po rozlokowaniu się w klasach i przygotowaniu luksusowego spania (czyli karimat i śpiworów) ruszyliśmy do łazienek („zimna woda zdrowia doda” :-)). Następnie, kierując się wyłącznie węchem, dotarliśmy do stołówki, gdzie czekała na nas pyszna pomidorówka. Ok. godz. 20:00 rozpoczęła się część oficjalna rajdu. Rozstrzygnięto konkurs na najlepiej rozwiązane krzyżówki i tradycyjnie przeprowadzono konkurs turystyczny. Uczestnicy musieli się wykazać nie lada wiedzą, aby odpowiedzieć na pytania, jak się nazywa mieszkanka Dobrej, czy też ile wynosi odległość z Dobrej na księżyc. Dwie drużyny przedstawiły również własne legendy o powstaniu Dobrej. Jedna z nich mówiła o pięknym rycerzu z Moskwy, który na swym dzielnym baranie chciał dotrzeć DO BRAci... Po części oficjalnej rozeszliśmy się do swych pokoi, a chętni stoczyli sportowy bój z kadrą (oczywiście walka była bardzo wyrównana). Po niedługim czasie znowu zebraliśmy się wszyscy w świetlicy szkolnej i rozpoczęliśmy wspólne granie i śpiewanie. Śpiewać każdy może, toteż duża część osób śpiewała, inni (w trosce o pozostałych) zadowolili się słuchaniem :-) Do 1 w nocy śpiewaliśmy piosenki turystyczne, te znane i nieznane, bowiem o 1 ogłoszono ciszę nocną. Tak więc wszystko jeszcze przed nami - prawdziwe życie rajdowe dopiero się rozpoczyna. Przy dźwiękach gitary opowiadaliśmy sobie różne historie, a gdy odwiedzili nas wodzowie (oni chyba też nie mogli spać), zajęliśmy „horyzontalne pozycje”. Mimo to głosy praktycznie nie umilkły, bo jeśli nie było słychać chrapania kolegów (a może koleżanek), to na innych akurat spływała wena twórcza i dzielili się z pozostałymi swoimi imperialistycznymi wizjami utopijnego państwa... (dla wtajemniczonych). Tak więc po dobrze przespanej nocy :-), spakowaniu rzeczy i pamiątkowym zdjęciu przed szkołą w Dobrej, „większa połowa” z nas ruszyła piechotą w drogę powrotną. Pozostali („miętcy”) wrócili do domu samochodami czy też innymi zmechanizowanymi środkami. Teraz w perspektywie było przed nami jedynie:-) 13 km. Zarówno drogę powrotną jak i tę w pierwszą stronę krótkimi naukowymi pogadankami urozmaicali nam wodzowie (musimy im to wybaczyć - w końcu od półtora tygodnia nie prowadzili lekcji). Gdy tylko na horyzoncie ukazały się kominy elektowni, szliśmy wzdłuż, w poprzek, wszerz, w skos... pól i łąk - byleby jak najszybciej dotrzeć do Turku. Po ponad 3 godzinach marszu szczęśliwie znaleźliśmy się w domkach:).

Nareszcie pyszny obiadek i gorąca kąpiel (które są może troszkę lepsze od kanapek i lodowatej wody w szkolnej łazience). Tak więc kolejny rajd, będący dla wielu z nas największą atrakcją tych ferii, dobiegł końca. Jak zapowiadał plan rajdu, zobaczyliśmy, co jest ciekawego na trasie Turek – Dobra - Turek, poczuliśmy wiatr i mróz na policzkach, ucisk odcisków w butach, (nie)słuchaliśmy ryku dzikiego zwierza i jak skrzypi śnieg pod butami, sprawdzaliśmy swoje możliwości... i teraz czekamy na kolejny rajd. :-)

 

Nina Kończak, kl. IIe

 




Jak zawsze zaczynamy przed LO
79.47kB, 680x600 pix


Na początek zamarznięty zbiornik Przykona...
57.4kB, 680x600 pix


...i rzut beretem na odległość
57.46kB, 680x600 pix


Potem I grupa zdobywa Smulską Górę
68.16kB, 680x600 pix


A za nimi tyralierą grupa II
34.7kB, 680x600 pix


Postój to niezbędna część rajdu
66.56kB, 680x600 pix


Łyk herbaty i kanapka mamusi
72.69kB, 680x600 pix


Jeszcze tylko ostrzelamy dziki szyszkami
84.98kB, 680x600 pix


I nagroda za zwyciestwo w konkursie
36.29kB, 400x600 pix


Niewielka ilość gitarzystów...
55.75kB, 680x600 pix


szybko rozmnożyła się przez pączkowanie
65.03kB, 680x600 pix


Baran z Dobrej ratuje swojego rycerza
63.47kB, 680x600 pix


A kadra gromi uczestników rajdu
61.48kB, 680x600 pix


Po dobrze przespanej nocy szczęśliwi wracamy do domu:-)
77.5kB, 680x600 pix


Tureckie Towarzystwo Turystyczne   |   Koło Turystyczne   |   Z historii Koła   |   Nasz region   |   Nasz śpiewnik   |   Sekcja żeglarska   |   Linkownia   |   Kontakt
© Tureckie Towarzystwo Turystyczne - www.ttt.turek.net.plrealizacja online24.pl