Tureckie Towarzystwo Turystyczne Koło Turystyczne Z historii Koła Nasz region Nasz śpiewnik Sekcja żeglarska Linkownia Kontakt
startuj z nami  |  dodaj do ulubionych   
Koło Turystyczne
  Ponad dziesięć lat na szlaku
  Aktualności
  Relacje
  Imprezy
 Relacje

Brda - 2000

Wsiądź na kajak ... Spływy kajakowe organizowane przez Koło Turystyczne, a teraz również przez Tureckie Towarzystwo Turystyczne, to już chyba tradycja wakacyjna młodzieży turkowskich szkół średnich. Naszą przygodę z kajakami zaczynaliśmy w roku 1998 od Wdy, w poprzednie wakacje płynęliśmy Obrą i Drawą, teraz powróciliśmy w Bory Tucholskie – na Brdę. Grupa młodzieży uczestniczącej w spływie jest, jak na tę formę turystyki kwalifikowanej, dość liczna – 28 uczniów z Liceum Ogólnokształcącego i Zespołu Szkół Zawodowych w Turku, a opiekują się nimi nauczyciele obu szkół: Mariola Maciaszek, Witold Wojciechowski, Zbigniew Ryczyński i Adam Gomółka, ten ostatni pełniący również funkcję ratownika. Nad bezpieczeństwem młodzieży na wodzie czuwa dodatkowo dwóch przodowników turystyki kajakowej, a wśród nich zaprzyjaźniony już z nami p. Marek Głowacki, szef Biura Usług Turystycznych „MG” z Warszawy. Serdecznie dziękujemy Radzie Rodziców LO oraz Dyrekcji ZSZ za dofinansowanie, pozwalające pokryć część kosztów obozu. III Spływ Kajakowy „Turków Sakramenckich” Brda 2000 - dzień rozpoczyna się od rytualnego: „Wstawamy, nie udawamy !”, wykrzykiwanego z hałaśliwą i radosną złośliwością przez wodza Z. o porze zbyt wczesnej dla większości z nas. Ruch w obozowisku stopniowo wzrasta, coraz więcej zaspanych i jeszcze „zapluszczonych” twarzy. Pierwsi muszą obudzić się ci, do których należą kuchenne obowiązki; pracy niemało, a śniadania nikt nie przesypia – grupa okazała się wyjątkowo „żarta”; porcja śniadaniowa: 20 bochenków chleba na 30 osób, nikt nawet nie wspomina o trzymaniu linii, pakując worek z kanapkami do kajaka. Bez większego pośpiechu zwijamy namioty, pakujemy plecaki, ładujemy bagaże na przyczepę – te bezpiecznie pojadą samochodem. Ostatnie wyjaśnienia dotyczące długości oraz charakteru trasy i możemy spuszczać kajaki na wodę. Szlak Brdy nie jest trudny nawet dla początkujących kajakarzy, ale podstawowe umiejętności okazują się konieczne, by poradzić sobie z kajakiem złośliwie skręcającym w stronę zawsze przeciwną od pożądanej. Niektórzy uwierzyli, że sprzęt rozsechł się podczas zimy i dopiero po kilku dniach prostowały się dna. Do przepłynięcia mamy zwykle 15 – 20 km dziennie – leniwie, z przerwą na odpoczynek i obfity posiłek. Jednym do pełni wrażeń wystarczą przeszkody na rzece, inni prowadzą wodne bitwy chlapiąc wodą na tych, którzy znaleźli się w polu rażenia. Śmiechy, śpiewy i pohukiwania słychać pewnie z daleka. Czy jest bezpiecznie? Na pewno, chociaż elementarne formy ostrożności należy zachować. W poprzednich latach wywrotek było więcej, teraz zdarzyła się tylko jedna i to zaraz na początku (pewnie dla uratowania honoru, bo co to za spływ, na którym nikt nie znajdzie się nagle pod kajakiem). Otóż, Kasia wrażliwa na piękno natury, zapragnęła ozdobić swe czarne włosy dorodnym, grzybieniem białym (przypominam: pod ochroną). „Czarny”, z którym płynęła, taką już ma naturę, że kobiecie niczego nie odmówi, podpłynął więc bliżej, sięgnął ręką i... w jednej chwili pod wodą znaleźli się oboje. A grzybień kołysał się spokojnie na falach. I jak tu nie wierzyć w karzące ramię Opatrzności? Kasi i „Czarnemu” nic złego się nie stało, a z całej tej historii wyciągnęliśmy dwie ważne nauki: przyrodę należy chronić, a kajaki są wywrotne. Po dopłynięciu do biwaku rozbijamy namioty, a grupa dyżurna przy spojrzeniach pełnych niecierpliwego oczekiwania przygotowuje codzienny obozowy obiad. Na wykwintność potraw jakoś nikt się nie uskarża – ryż z pulpetami, kasza z gulaszem, klopsiki z ryżem, parówki z kaszą. Prawdziwym rarytasem jest makaron z serem, jagodami i śmietaną. I prawdą jest, że podczas jednego obiadu jesteśmy w stanie pochłonąć 38 torebek ryżu. Popołudnia możemy przeznaczyć na poznawanie okolic. Wycieczka do największego ponoć rezerwatu kormoranów w Polsce pozwala nam przekonać się o niezwykłych zdolnościach maskujących tych ptaków – nie udało się nam zobaczyć ani jednego kormorana, ale za to trafiliśmy na gniazdo os, które rzuciły się na wodza W. Okoliczne wsie nie są może szczególnie urokliwe, ale urzekają oryginalnością nazw: Swornegacie, Męcikał, Ciecholewy, Niepszczołąg... Ci, którzy pływają po raz pierwszy, zgodnie z tradycją muszą przejść wodniacki chrzest. Przygotowania grupy wtajemniczonych trwają kilka godzin. Neptun („Czarny”) wydaje się szczególnie przystojny, a Prozerpina (Nastka) nad wyraz kobieca; pomocą służą im Karolina, mały Adaśko i cała zgraja diabłów. Poszczególni nowicjusze stają przed obliczem Neptuna brudni od błota, „wypłaszczeni” z wszelkich nierówności za pomocą sosnowego wałka, wystudzeni wiadrem wody i nakarmieni miksturą o niepowtarzalnym smaku, by złożyć przysięgę i otrzymać wreszcie imię. Mamy więc Uczesanego Szczupaczka, Jednookiego Korsarza, Akwariową Rybkę, Zmienną Śpiewkę... A na koniec wielki odwet – wszyscy maltretowani wrzucają do wody maltretujących, nie omijając nikogo z wodzostwa. Wakacje wprawdzie krótkie, ale raz się żyje. Jak co roku pod koniec spływu rozgrywamy regaty, tym razem nietypowo, bo na rzece. Pływamy pojedynczo, wygrywają ci, którzy wyznaczony odcinek pokonają w najkrótszym czasie, a jest o co walczyć, bo poza uznaniem w oczach płci przeciwnej nagrodą są zniżki w kolejnym spływie. W ferworze walki leje się krew. To Kuba zapominając o ostrożności wpadł w krzaki, a Jarek cudem uniknął wywrotki. Wśród dziewcząt zwyciężyła Dorota, przed Anastazją i Karoliną, a najszybszym kajakarzem okazał się Bartek („Czarny”), przed Adamem („Czarny II”) i Michałem. Tradycyjnie pod koniec spływu odbywa się konkurs na najbardziej niepotrzebną rzecz, jaką zabraliśmy ze sobą. A było tego, było... Grzałka elektryczna, bon PSS o wartości 10 zł, para kąpielówek i... druga para kąpielówek. Prawdziwą furorę zrobiło zdjęcie kuzyna – kilkuletniego chłopca o twarzy cherubinka, które zabrał ze sobą nie wiadomo po co „Czarny II”. Wreszcie w środku nocy robi się zupełnie cicho, by już wkrótce ten błogi spokój zburzył krzyk: „Wstawamy, nie udawamy !” Mówicie, że padało? Że zimno, że ubrania są mokre, a woda zalewa namioty? Trudno! Za rok znów popłyniemy. M. M.



58.16kB, 520x431 pix



65.82kB, 520x439 pix



46.48kB, 520x435 pix



52.39kB, 520x444 pix



23.83kB, 350x600 pix



37.21kB, 354x600 pix



47.55kB, 520x438 pix



33.4kB, 520x436 pix



56.69kB, 520x434 pix


Tureckie Towarzystwo Turystyczne   |   Koło Turystyczne   |   Z historii Koła   |   Nasz region   |   Nasz śpiewnik   |   Sekcja żeglarska   |   Linkownia   |   Kontakt
© Tureckie Towarzystwo Turystyczne - www.ttt.turek.net.plrealizacja online24.pl