Tureckie Towarzystwo Turystyczne Koło Turystyczne Z historii Koła Nasz region Nasz śpiewnik Sekcja żeglarska Linkownia Kontakt
startuj z nami  |  dodaj do ulubionych   
Koło Turystyczne
  Ponad dziesięć lat na szlaku
  Aktualności
  Relacje
  Imprezy
 Relacje

Zimowy rajd do Kowali

Myślę sobie, że ta zima kiedyś musi….nadejść?

..czyli wiosenno-zimowy rajd do Kowali.

 

 

          Niby ferie zimowe, ale tak naprawdę, co to za ferie? Bez śniegu, bez zamarzniętych kałuży, bez czerwonych nosów... Cóż, do renifera Rudolfa to jeszcze nam sporo brakuje. Osobiście nie tęsknię do zimy, ta pora roku jest mi wybitnie nie na rękę, ale określenie „rajd zimowy” do czegoś zobowiązuje! To zapewne ta wiosenna pogoda zimową porą sprawiła, że 16 stycznia pod LO zebrał się rozentuzjazmowany tłum miłośników pieszych wycieczek. Nie każdy lubi brnąć przez zaspy śnieżne sięgające kolan i telepać się z zimna. Bynajmniej nie ja. Sądzę jednak, że gdyby aura okazała się mniej łaskawa i tak wzięłabym czynny udział w rajdzie. Bo w końcu najważniejszą rzeczą jest idea rajdu, ot taki tam rajdowy światopogląd, który niestety coraz częściej pada ofiarą ludzkiej obojętności i braku poszanowania… taaak… takie tam leżakowanie w gruzach.

         Rajd rozpoczęła jak zwykle część oficjalna, która była niezbędna ze względu na dużą liczbę nowicjuszy. Podczas niej szczególny nacisk (może zbyt mały?)położono na odczytanie i prawidłową interpretację regulaminu, który miał obowiązywać wszystkich uczestników. Jednak swobodna nadinterpretacja - bardzo modne ostatnimi czasy zjawisko - i tu dała o sobie znać.

         Po sesji zdjęciowej (flesz aparatu gonił flesz; nie wiadomo było, w który obiektyw patrzeć :P), wyruszyliśmy na podbój Kowali, nie mylić z podrywem, żadnemu kowalowi nie złożono propozycji matrymonialnych, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo J.

Droga jak zwykle wiodła polami, lasami, terenami podmokłymi i tymi ciut mniej. A na pytania nowicjuszy: „ile jeszcze?” słychać było zbiorową odpowiedź: „ 15 min., góra kwadrans, a tak naprawdę to rzut beretem”, ot taka tam złośliwość stałych rajdowiczów. Na trasie rozdane zostały kartki z zadaniami związane z umiejętnością czytania mapy, obliczania odległości i znajomości okolicznych terenów. Rozwiązanie konkurencji i wręczenie jak zwykle bardzo atrakcyjnych nagród miało odbyć się na mecie. Zgodnie z regulaminem nie wolno nam było zaczepiać tubylców ani dzikiego zwierza, jednak zasada ta została przez nas brutalnie złamana. Weszliśmy bowiem w kontakt słowny z tubylcem, który stwierdził, że idziemy w przeciwnym kierunku, niż powinniśmy byli. Biorąc pod uwagę wrodzoną złośliwość miejscowych oraz skłonność do wycinania innym kawałów, puściliśmy ich uwagi mimo uszu i podążyliśmy w obranym przez nas wcześniej kierunku. I jak w dzisiejszych czasach wierzyć ludziom, a już szczególnie tubylcom, skoro dotarliśmy na metę zgodnie z planem, no chyba że wszystkie drogi prowadzą do Kowali.

         W szkole czekała na nas pomidorowa serwowana przez bardzo miłych, elegancko odzianych panów. W dalszej kolejności zostały rozwiązane konkursy i rozdane nagrody. Uroczystość tę uświetnił występ młodego, obiecującego rapera – Pawła, który w swoim utworze opowiedział nam dramatyczną historię pewnego śpiworka. Takiego wykonania nie powstydziłby się z pewnością żaden doświadczony twórca hip-hopu. Opowieść o śpiworku poruszyła serca rajdowiczów, cała zebrana publika nagrodziła Pawła gromkimi brawami.

Nie minęło pół godziny, a w naszym raperze ujawniła się wschodząca gwiazda koszykówki. Wszechstronnie utalentowany chłopak po prostu. J O mały włos a w meczu wodzowie kontra rajdowicze, klęskę ponieśliby ci pierwsi. Sposób, w jaki Paweł podawał, przechwytywał i oddawał rzuty piłką, zrobił wrażenie na wszystkich kibicach. Wodzowie zwycięstwo zagwarantowali sobie poprzez regularne zmiany zawodników z ich drużyny. Podczas takich właśnie cyklicznych zmian mieli oni chwilę na odpoczynek, złapanie oddechu, a następnie powrót na boisko z nowymi siłami. Drużyna rajdowiczów dzielnie walczyła do ostatniego gwizdka.. Przegrali minimalną różnicą punktową, oficjalnie zaś zażądali rewanżu na kolejnym rajdzie. Obie drużyny nadchodzące miesiące powinny wykorzystać na ostre treningi. Zapowiada się ciekawe widowisko.

         Późnym wieczorem, właściwie to już w porze nocnej, odbyło się corajdowe gitarzenie. Z powodu nieobecności naszego rajdowego gitarzysty, wodzowie zmuszeni byli przejąć obowiązek grania na siebie. I tak przy dźwiękach gitar i śpiewu rajdowych szlagierów upłynęły nam kolejne godziny życia. Jednak czujne oko wodzów spostrzegło, którą to już godzinę wskazuje zegarek i skończyło się rumakowanie, chcąc czy nie chcąc, musieliśmy rozejść się do swoich kwater. Noc minęła nam nadzwyczaj szybko, nawet nie zdążyło się oka zmrużyć, a już trzeba było wstawać. A rano czekało nas żmudne pakowanie i nie-faj-ne sprzątanie.

         Nasze grono w dziwny sposób się pomniejszyło, część rajdowniczów wymknęła się cichaczem rano i skorzystała ze środka komunikacji miejskiej i podmiejskiej, jakim jest autobus. A reszta stanowczym krokiem ruszyła w kierunku Turku.  Wszyscy bogatsi o wiele nowych doświadczeń, z licznymi pęcherzami i odciskami wrócili bezpiecznie do swych domostw.

 

Beata Krzemionka

kl. II „b”





96.59kB, 640x575 pix



91.51kB, 660x590 pix



92.71kB, 660x590 pix



99.66kB, 774x759 pix



94.27kB, 660x590 pix



97.71kB, 640x575 pix



92.13kB, 660x590 pix



63.73kB, 510x740 pix



96.44kB, 650x582 pix



83.07kB, 660x590 pix



70.79kB, 510x740 pix



93.92kB, 660x590 pix



97.6kB, 658x588 pix



43.75kB, 681x548 pix


Tureckie Towarzystwo Turystyczne   |   Koło Turystyczne   |   Z historii Koła   |   Nasz region   |   Nasz śpiewnik   |   Sekcja żeglarska   |   Linkownia   |   Kontakt
© Tureckie Towarzystwo Turystyczne - www.ttt.turek.net.plrealizacja online24.pl