Tureckie Towarzystwo Turystyczne Koło Turystyczne Z historii Koła Nasz region Nasz śpiewnik Sekcja żeglarska Linkownia Kontakt
startuj z nami  |  dodaj do ulubionych   
Koło Turystyczne
  Ponad dziesięć lat na szlaku
  Aktualności
  Relacje
  Imprezy
 Relacje

Mikołajkowy rajd do Galewa 2006

Uwaga…Żółty beret!

            I kolejny rajd, czyli piesza wędrówka lasami, polami, łąkami, górami wysokimi i tymi ciut mniej, której głównym celem jest zdobycie licznych pęcherzy, zakwasów, nadciągniętych ścięgien i innych niezagrażających życiu urazów i uszczerbków zdrowotnych, za nami.
             Tym razem zdecydowaliśmy się na marsz do Szkoły Podstawowej w Galewie. Wśród 60 uczestników dostrzegłam wiele nowych twarzy. Miło, że dzisiejszą młodzież interesują jeszcze piesze wędrówki, optymizmem napełnia nas myśl, że grono ich miłośników stale się powiększa. Tendencja wzrostowa jak się patrzy! :). Społeczność rajdowa składała się głównie z uczniów liceum, ale nie tylko. Dołączyła do nas bowiem drużyna harcerska w swych mundurkach, która umilała nam marsz śpiewanymi przez siebie piosenkami.
              Sobota 9.12 br. - pod liceum widać jakieś zamieszanie, panuje ogólny nieład i hałas, coś wisi w powietrzu, coś się świeci, to rzecz pewna. Zegar wskazuje południe, pogoda jakaś taka niezimowa, to chyba sprawka sił nadprzyrodzonych, bo jak inaczej wytłumaczyć tak piękną aurę w grudniu? Na początku krótka część oficjalna, czyli zaznajomienie nowicjuszy z regulaminem, ogólnymi zasadami panującymi podczas rajdu. Następnie zostały rozdane mapy terenu, zgodnie z którymi mieliśmy dotrzeć do celu. Było tam także kilka zadań, które grupy rajdowiczów miały rozwiązać podczas marszu. Na zwycięzców czekały atrakcyjne nagrody, ale o nich za moment. Aby tradycji stało się zadość ..pstryk! ..i kolejna fotografia ląduje do rodzinnego albumu, w którym znajduje się już pokaźna kolekcja rajdowych zdjęć. Pozostało już tylko zarzucić plecaki na plecy i ruszyć w poszukiwaniu nowych przygód.
               Grupy uczestników, które określały kierunek marszu, kolejno zmieniały się na trasie. Wart podkreślenia jest fakt, że żadna z grup nie zabłądziła, co dowodzi, że z wykształceniem dzisiejszej młodzieży wcale nie jest tak źle, jak powszechnie się sadziJ. Po drodze odwiedziliśmy Nadleśnictwo, w którym miła pani Lewandowska przygotowała dla nas zadanie. Składało się ono z 2 pytań, pierwsze dotyczyło przedmiotu, który nam pokazała, jak na mój gust był to kilkukilogramowy młotek, ale na co komu młotek w lesie? Tego miałam dowiedzieć się nieco później. Druga część zadania była zdecydowanie trudniejsza, chodziło bowiem o występowanie w naszych turkowskich lasach czegoś, czego nazwy powtórzyć niestety nie umiem. Wśród uczestników pojawiły się bardzo różne propozycje odpowiedzi, niestety do tej pory nie wiem, jak wygląda to tajemnicze „coś” :). Nasza trasa liczyła 15 km, mimo że w prostej linii Galew oddalony jest od Turku o 7km. No, ale przecież chyba nikt nie liczył, że pójdziemy najkrótszą droga, prawda?
                Najmilej z trasy wspominam postój w pobliżu bunkrów z czasów II wojny światowej. Chodzi tu nie tyle o betonowe mury, co o konkurencję, jaka została przy nich rozegrana. Otóż zadaniem grup było oddanie kilku rzutów ... beretem! Ale to nie był taki zwykły beret, prócz koloru (był straaaaasznie żółty:D), wyróżniała go również długa historia, zbyt długa, by ją tu przytoczyć... jedno jest pewne - taki beret to istny skarb :). Od tej pory powiedzenie „rzut beretem” nabrało nowego, dosłownego sensu:). Przy bunkrach dopadły nas egipskie ciemności, czyt. zapadł zmrok. Szybko jednak sobie z nimi poradziliśmy, bowiem okazało się, że większa część uczestników rajdu wyposażona była w latarki. Oczywiście, żeby nie było zbyt łatwo, wodzowie(czyli nasi nauczyciele, którzy na czas rajdu zyskują miano „wodzów”) postarali się o to, byśmy weszli do Galewa od przeciwnej strony niż ta, gdzie zlokalizowana była szkołaJ. Jak pokazała to nieodległa przyszłość, nie stanowiło to dla nas większego problemu i po raz kolejny osiągnęliśmy cel wędrówki. Tuż po zjawieniu się w szkole, podzieliliśmy się na kilka grup i ulokowaliśmy w specjalnie przygotowanych dla nas klasach, wodzowie zajęli najlepszy lokal, czyli oddział przedszkolny. Założę się, że była tam masa zabawek:). Następnie wszyscy razem udaliśmy się do pomieszczenia zwanego stołówką w celu skonsumowania gorącej zupy pomidorowej. Kiedy każdy indywidualnie zabił swojego „głoda”, tego małego lub nieco większego, nadszedł czas na rozwiązanie konkursów i przyznanie nagród. Pierwsze miejsce wywalczyli harcerze, nagrodą okazał się uścisk dłoni wodza, dodatkowo zwycięzcy otrzymali skrzynkę jabłek, którymi poczęstowali wszystkich rajdowiczów. W końcu i tak by sobie sami z nimi nie poradzili :D. Kolejno odbył się mecz siatkówki, koszykówki, a w godzinach wieczorno-nocnych spotkaliśmy się w jednej z klas w celu tradycyjnego rajdowego „gitarzenia”. Rozsiedliśmy się wygodnie na karimatach,. śpiewaliśmy wszelkie rajdowe szlagiery w kilku wersjach językowych, m.in. po czesku;). Dla „co poniektórych” sugestywna okazała się piosenka „..to już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść”…jak powiedzieli…tak zrobili, i chcąc nie chcąc, musieliśmy udać się do naszych śpiworów, bynajmniej nie w celu pogrążenia się w błogim śnie. Bo kto idzie na rajd z zamiarem spania? :) Noc upłynęła nam na rozmowach, grach w karty, cichym uderzaniu w struny, tak by nie zbudzić wodzów, bo jeszcze by nam zarekwirowali gitary i co wtedy ?:)
            Rankiem czekała nas niemiła niespodzianka - ktoś składając zamówienie na pogodę, zapomniał o drobnym szczególe, mianowicie o niedzielnym powrocie, który upłynął pod znakiem deszczu towarzyszącego nam do samego Turku. Ale my się deszczu nie boimy, my, czyli 30 osób, bo tylu spośród uczestników zdecydowało się na pieszy powrót do domu. Droga powrotna trwała nadzwyczaj krótko i już w południe wróciliśmy do naszych domostw. Tak oto dobiegł końca kolejny pieszy rajd.:)
PS. Organizatorzy proszą o zwrot bezprawnie przywłaszczonego żółtego beretu, który stanowi bezcenny eksponat i należy do prywatnych zbiorów wodzostwa. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie o aktualnym miejscu pobytu beretu, proszony jest o natychmiastowy kontakt.
           
Beata Krzemionka,  kl. II „b”





72.13kB, 680x534 pix



70.84kB, 534x532 pix



44.86kB, 510x448 pix



60.87kB, 395x609 pix


jedyne zwierzę spotkane na trasie
87.38kB, 748x650 pix



72.54kB, 707x533 pix



94.18kB, 931x856 pix


autorka tekstu szuka natchnienia
70.19kB, 496x541 pix



83.17kB, 609x567 pix


powrót w deszczu
68.39kB, 528x416 pix


Tureckie Towarzystwo Turystyczne   |   Koło Turystyczne   |   Z historii Koła   |   Nasz region   |   Nasz śpiewnik   |   Sekcja żeglarska   |   Linkownia   |   Kontakt
© Tureckie Towarzystwo Turystyczne - www.ttt.turek.net.plrealizacja online24.pl