Tureckie Towarzystwo Turystyczne Koło Turystyczne Z historii Koła Nasz region Nasz śpiewnik Sekcja żeglarska Linkownia Kontakt
startuj z nami  |  dodaj do ulubionych   
Tureckie Towarzystwo Turystyczne
  O nas
  Aktualności
  Relacje
  Imprezy
 Relacje

TTT – znów w deszczu (maj 2002)

Spoglądaliśmy w niebo z niepokojem. Do rajdu zostały dwa dni, a tu deszczowa środa. Czyżby miała się powtórzyć Kiełbaska – pamiętny spływ kajakowy sprzed roku, kiedy to przez dwa dni prześladowały nas dotkliwy chłód i ostro zacinający deszcz? Na szczęście prognozy pogody bardzo korzystne – z dnia na dzień coraz lepiej, sobota i niedziela prawdziwie letnie. Wspominaliśmy je później, kiedy czuliśmy strużki zimnej wody spływające po plecach i wlewające się powoli lecz nieubłaganie do butów. Plany były naprawdę ambitne. V Rajd Kolejkowo-Rowerowy organizowany przez Tureckie Towarzystwo Turystyczne i Koło Turystyczne LO przy wsparciu Starostwa Powiatowego tym ra-zem miał prowadzić po drogach i (częściej) bezdrożach, wzdłuż granic powiatu tureckiego. Zgodnie z rygorystycznymi założeniami nie powinniśmy oddalać się od granicy na odległość większą niż 1,5 km. Początek okazał się nad wyraz udany – ostre słońce, stacja kolejki wąskotorowej w Turku i blisko sto osób niecierpliwie oczekujących na ciuchcię coraz rzadziej przejeżdżającą po starych torach. Pewnie nie byłoby jej w ogóle, gdyby nie Stowarzyszenie Miłośników Kolejek Wąskotoro-wych w Kaliszu. Szybko zapełniają się kolejkowe wagony, zwłaszcza te odkryte. Rozmowy zagłu-sza hałas starej lokomotywy, a przy zawrotnej prędkości 30 km/godz. włosy rozwiewa wiatr. Miasto z wysokości wagonu wygląda zupełnie inaczej, kierowcy zatrzymują się zdumieni, my machamy, ludzie też machają, choć częściej osłupiali patrzą na pociąg-widmo. Ponieważ nie dotyczy nas żaden rozkład jazdy, możemy zrobić dłuższą przerwę w podróży. Rozpalamy ognisko, pieczemy kiełbaski, chleb zamieniamy w węgiel (pycha!), znalazła się gitara, a przy niej wciąż tak samo ba-nalne piosenki turystyczne... i jest nam naprawdę dobrze. Gdzieś na horyzoncie zbierają się ciemne chmury, nasz specjalista od meteorologii wskazuje nawet trzy miejsca, gdzie rzekomo pada, ale jego przestrogi możemy uznać za czarnowidztwo. Przecież w telewizji mówili... Później pół godzi-ny koleją i nasza historia zaczyna biec trzema odrębnymi torami.Pierwsza grupa – tych, co ponad wszystko cenią sobie spokój własnego domu z telewizo-rem, wanną i ciepłym łóżkiem – powraca do domu na piechotę. W Dzierzbinie nie przypuszczają nawet, że czeka ich ponad pięć godzin marszu. W Turku będą dopiero o 1800. Ale nawet ci, którzy mają okazję dojechać do domu, postanawiają całą trasę przebyć pieszo. Druga grupa, również piesza, wyrusza z Mycielina. Podążać mają na wschód, nie wiadomo jednak czemu wybierają drogę po spirali – pewnie by na koniec do perfekcji wyćwiczyć prosty krok zwany „powłóczeniem nogami” i przekonać się o zaletach telefonu komórkowego, pozwalającego przywołać autokar, który wprost z Przespolewa dowiezie najbardziej utrudzonych do schroniska w Miłkowicach. Jeszcze tylko trzeba wejść na piętro, prezentując świeżo opanowany krok i paść na jeden z ostatnich wolnych tapczanów. Wreszcie jest i trzecia trasa – rowerowa, ta, której drogę wyznaczają granice powiatu. W większości szlak prowadzi przez piaszczyste wydmy - urokliwe, choć dla rowerzystów niekoniecznie przyjemne. Po drodze kilka atrakcji – pozostałości niemieckiego cmentarza z początku wieku w Będziechowie, piękna, rozłożysta sosna w Celestynach i... sklep spożywczy w Przespolewie. Przewodnikiem na trasie do Miłkowic jest 10-letni Adaś Maciaszek, doskonale zna drogę i niecierpliwi się na maruderów. Pokonujemy 45 km, a ci, którzy po raz kolejny uczestniczą w szkolnym rajdzie, nie mogą się nadziwić, że to już i że tak bez bólu. Tylko po drodze jeden alarmujący tele-fon, że w Turku jakiś deszcz, wichura, gdzieś tam połamało gałęzie. E, tam, w telewizji mówili... jeszcze jesteśmy pełni ufności.Wieczorem przy ognisku siadamy wreszcie wszyscy – piesi i rowerowi. Jest jeszcze pyszna "śląska", znów zwęglony chleb, „turystyczne pieśni stare” i plany na kolejny dzień. Jutro czeka nas kolejny etap rajdu rowerowego granicami powiatu i nocleg w szkole w Brudzewie. Po północy od ogniska przepędza nas deszcz – wierzymy, że to na pogodę, ale rano niebo jest zachmurzone, zdecydowanie się ochłodziło i wieje silny wiatr. Zachowujemy hart ducha i ruszamy dalej. W Siedlątkowie wita nas serdecznie proboszcz tej najmniejszej w Polsce parafii, słuchamy opowieści o kościółku, oglądamy jego wnętrze. Z zapory dojeżdżamy na prom w Księżych Młynach – dla wielu to pierwsza w życiu taka przeprawa przez rzekę. Jeszcze przez chmury uparcie przebija się słońce, ale niewielkie ma szanse – nad Wartą robi się czarno. Już za chwilę lunie deszcz, pierwszy i drugi, a na horyzoncie ciemno. Żadnej nadziei na poprawę. Nie wszyscy zaopatrzyli się w kurtki przeciwdeszczowe. Z goryczą powtarzamy: -„Przecież w telewizji mówili...” . Część z nas ewakuuje się samochodami z Dobrej. Druga grupa w Spicymierzu przygląda się bańkom wody na kałużach i spływającym powoli przywiędłym płatkom kwiatów z procesji w Boże Ciało. Dojeżdżamy jeszcze do Zieleni, a stamtąd w strugach deszczu i oblewani przez samochody wodą z kolein docieramy do Turku. O Brudzewie nikt już nie myśli i słusznie, bo w niedzielę od rana znowu deszcz. A szkoda, bo czekała tam miła niespodzianka – sympatycy Koła Turystycznego LO przygotowali dla nas domowe wypieki - półmiski ciasta i rurek z bitą śmietaną. Wkrótce spróbujemy znowu. Może w paru etapach, ale powiat objedziemy. Wkrótce TTT popłynie kajakami po Warcie, a za rok kolejka wąskotorowa – miejmy nadzieję, że będzie jeszcze jeździć, bo atrakcji w Turku nie mamy za wiele.

M.M.





36.25kB, 520x441 pix



54.9kB, 520x442 pix



49.46kB, 520x438 pix



31.1kB, 520x447 pix



43.54kB, 520x441 pix


Tureckie Towarzystwo Turystyczne   |   Koło Turystyczne   |   Z historii Koła   |   Nasz region   |   Nasz śpiewnik   |   Sekcja żeglarska   |   Linkownia   |   Kontakt
© Tureckie Towarzystwo Turystyczne - www.ttt.turek.net.plrealizacja online24.pl